piątek, 18 kwietnia 2014

2. Mieć piękne, zdrowe włosy sięgające tuż przed pupę

Cześć, czas rozłożyć na czynniki pierwsze kolejne postanowienie :)

Włosomaniaczek w blogosferze są setki. Moim guru, włosową Alfą i Omegą jest oczywiście Anwen. To dzięki jej blogowi, na który trafiłam przypadkiem, zamieniłam żółte suche siano na włosy. Daleko im do epitetu 'piękne', ale małymi kroczkami dążę do celu. Jeżeli chodzi o długość przed pupę, to taką właśnie wymarzył sobie mój TŻ, a ja tylko się dostosowuję ;) Postaram się niedługo dodać zdjęcie jak teraz moje włosy wyglądają, może nawet napisać Moją Włosową Historię.

Dobrze, przejdźmy do konkretów. Co chcę zmienić w moich włosach?
1. Zniwelować przetłuszczanie i przyklep. Tylko jeszcze nie wiem jak, bo mało co działa ;) Myję głowę codziennie, chyba że włosy wiążę w kucyk lub warkocz, wtedy co dwa dni. Po zaledwie kilku godzinach od umycia rozpuszczone włosy opadają, lakiery i inne utrwalacze tylko pogarszają sprawę. Ale w końcu znajdę sposób na te moje kłaki ;)
2. Przyspieszyć przyrost. Ten jest i zawsze był u mnie wyjątkowo marny - zanim zaczęłam dbać o włosy potrafiłam mieć niecały centymetr odrostów po trzech miesiącach (sic!). Teraz jest to około 1 cm na miesiąc, ale ciągle walczę o więcej :)
3. Zagęścić czuprynę. W dzieciństwie nie miałam ani dużo, ani mało włosów. Za to szaleństwo zmiany kolorów z czasów liceum, a potem problemy zdrowotne i trzy operacje zrobiły swoje, włosy mocno się przerzedziły. Moja śmieciowa dieta też pewnie im w tym pomogła. Wypadanie zahamowałam kozieradką, zaczęłam wcierać co jakiś czas olej rycynowy i zawsze po myciu wcierać Rzepę od Joanny. Jest lepiej po tych kilku miesiącach, ale to jeszcze nie to.
4. Mieć miękkie i zdrowe końcówki bez rozdwajania. Końce moich włosów pamiętają jeszcze rozjaśnianie z czerni do blondu, więc dziwię się, że jeszcze w ogóle współpracują. Stopniowo przycinam je żeby pozbyć się cieniowania. Zdecydowanie służy im olejowanie i farbowanie henną.

To teraz zdradzę Wam mój plan ;) Od przyszłego tygodnia będę olejować włosy dwa razy w tygodniu i dwa razy w tygodniu kłaść maski na 45 minut pod czepek i ręcznik. Codziennie będę brała 4 tabletki Calcium Pantethonicum, który teraz też łykam, tylko nie do końca regularnie. Raz w tygodniu na noc albo na cały dzień, bez względu na dzikie awantury urządzane przez mojego TŻta ;) będę wcierała profilaktycznie kozieradkę. Jeszcze w święta znajdę coś do zabezpieczania końcowek, a zaraz po nich wybiorę się do Hebe po suchy szampon Batiste XXL, którego jeszcze nie wypróbowałam. Planuję zapisywać sobie wszystkie te wykonywane 'zabiegi' i rozliczać się z nich co tydzień na blogu. A na wszystkie suplementy i leki, które biorę, kupię sobie specjalny pojemnik z podziałem na dni :) Myślę też, że wprowadzenie zdrowej diety również dobrze wpłynie na kondycję moich kłaczków.

Uff, to dopiero drugi punkt, a ja już się zastanawiam, jak dam radę z tym wszystkim :D Będę musiała dobrze się zorganizować! ;)

Buziaki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz