Nie do końca udało mi się wrócić na dietę. Waga trochę spadła do 67.5 kg, bo jem dużo warzyw i unikam białego pieczywa czy makaronów, ale pozwalam sobie na trochę słodyczy. W tej chwili miesiączkuję, więc rozpoczęcie diety byłoby walką z wiatrakami, bo - niestety - podczas okresu mam ogromny apetyt, szczególnie na słodkie ;) Obawiam się, że z braku funduszy na mój plan dietowy będę mogła wrócić dopiero jak przyjdzie wypłata :/ Wymiary też zzmierzę za kilka dni, bo aktualnie jestem napuchnięta jak balon.
Ale za to porządnie wzięłam się za liczenie miesięcznych wydatków :) I tak:
-75 zł na jedzenie
-28 zł z funduszu urodzinowego (na bilety, wyjechałam właśnie do mojej ukochanej Przyjaciółki :*)
-19 zł na suplementy diety (kupiłam Lactocontrol)
Wczoraj z moją kochaną D. zrobiłyśmy drinki, naolejowałyśmy sobie włosy i nałożyłyśmy maseczki na twarz :D Zdecydowanie brakowało mi Jej towarzystwa i takiego babskiego wieczoru.
Dziś mamy w planach wspólnie zrobić rozciąganie do szpagatu, o którym pamiętam co dwa-trzy dni. Fajnie byłoby robić je codziennie, ale nawet tak niesystematycznie na pewno mi nie zaszkodzi :) Akcja ma co prawda nazwę 'szpagat do lata' , ale ja sobie daję czas do końca wakacji - jestem naprawdę kiepsko rozciągnięta, a nie chcę sobie niczego ponaciągać.
Po południu postaram się wrzucić zdjęcie naszych włosów :D
Buziaki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz