piątek, 8 sierpnia 2014

Życie bez pszenicy, czyli jak mi idzie na mojej diecie.

Cześć,
minęły właśnie dwa tygodnie od ostatniego posta, a że dziś mam zamiar wprowadzić pewną małą (a tak naprawdę bardzo dużą) zmianę, czas na małe podsumowanie i spowiedź :)



Od ostatniego posta zgubiłam 2 kg, waga poleciała w dół z 72 do 70 kg. Jak na dwa tygodnie diety wynik nie jest jakiś rewelacyjny, ale gdyby tendencja 1 kg na tydzień się utrzymała to nie powiem, byłabym bardzo, bardzo zadowolona ;)

Odstawienie pszenicy spoooro namieszało w moim życiu, ale tak bardzo pozytywnie! Po pierwsze, mimo że nie odstawiłam wszystkich węglowodanów (jak pisałam wcześniej, nie wystrzegam się jakoś specjalnie cukru) mój apetyt na słodycze i słodkie jest dosłownie cieniem poprzedniego. Owszem, najdzie mnie czasem ochota na lody i wtedy sobie na nie pozwalam, ale przechodzenie koło półek hipermarketów uginających się od czekolad i batoników nie robi na mnie większego wrażenia. Szybko też straciłam chętkę na pieczywo, bułeczki maślane, drożdżówki czy wafelki. W ogóle zauważyłam, że jem mniej niż przed rozpoczęciem diety, chociaż wcale sobie nie odmawiam jedzenia. Zwyczajnie rzadziej bywam głodna i szybciej się najadam.

Po drugie, zaczęłam strasznie mocno sypiać. Nie budzę się, jak przedtem, kilka razy w nocy. Ba, kilka razy zaspałam już przez to do pracy :P Rano jestem naprawdę wypoczęta i zadowolona, a następnego wieczoru znów usypiam jak dziecko :)

Poprawiło mi się też trawienie, przy czym nie wiem, czy jest to efekt odstawienia pszenicy czy łykania chlorelli i spiruliny. Przypuszczam, że i jedno i drugie się do tego przyczyniło, tak jak do poprawienia stanu cery i paznokci

Niedługo przed rozpoczęciem diety, bo 18 lipca, dokładnie się zmierzyłam. Dziś zrobiłam to ponownie i oto efekty: straciłam po 1 cm w każdym obwodzie oprócz talii, bo tam ubyło mi ich aż 3. Chyba rzeczywiście coś jest na rzeczy z tym 'pszennym brzuchem' ;)

Czy są jakieś minusy odstawienia pszenicy? Ja zauważyłam jeden, ale on chyba tyczy się każdej diety, no może oprócz głodówek. Otóż mimo tego, że jem mniej, wydaję więcej pieniędzy na jedzenie. W porównaniu do innych grup żywności, pszenne jedzenie wychodzi dosyć tanio, ale uważam, że wszystkie wyżej wymienione korzyści rekompensują mi ten ubytek w portfelu :)

A teraz wrócę do początku, czyli właściwie dlaczego akurat dziś piszę to podsumowanie? W końcu dwa tygodnie to trochę mało na 'recenzję' diety, którą wprowadza się na długie miesiące, lata, jeżeli nie do końca życia. Strasznie zatęskniłam za siłownią, a że wczoraj dostałam wypłatę, dziś biegnę odnowić karnet :) Przez kolejne cztery tygodnie mam więc zamiar być na diecie bezpszennej i jednocześnie ćwiczyć, zobaczymy jakie to przyniesie efekty.

Mam nadzieję, że uda mi się też co jakiś czas coś tu napisać, bo mam w głowie dwie czy trzy recenzje i chciałam się Wam pochwalić moim ostatnim, bardzo udanym zakupem :)

Oby tak dalej!
Pa :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz